Logo

Wycieczka do Szkocji w poszukiwaniu potwora z Loch Ness oraz szkockiej whisky

Termin od 26 lipca do 3 sierpnia 2017r. Wycieczka dawno planowana, zaliczkowe wpłaty złagodziły spory wydatek. Czytając program wydawała się męcząca, ale nie było tak źle. Bogaty i ciekawy program oraz dobre humory całkowicie zniwelowały trudy wycieczki. W drodze do Szkocji odwiedziliśmy Londyn, zobaczyliśmy Twierdzę Tower, Opactwo Westmisterskie, zmianę warty przed pałacem Buckingham /oficjalna rezydencja brytyjskiego monarchy/. Londyn - wielkie miasto, jedno z największych światowych aglomeracji, piętnaście linii metra na różnych, chyba trzech poziomach /w W-wie mamy jedną linię metra/.

No i dalej na Pałac do Nottingham, Pomnik Robin Hooda pod zamkiem, najstarszy pub a Angliiz XII wieku, przejazd do miasta York, zwiedzanie katedry Minster - największy średniowieczny kościół w Europie. No i następnego dnia już Szkocja. Jak Szkocja to i whisky - więc zwiedzanie fabryki whisky no i degustacja. Smakowała nam, a co tam, więc co bardziej zapobiegliwi zrobili zapasy na drogę, kieliszek - oczywiście specjalny do whisky - został na pamiątkę degustacji. Szczegółowy proces jest tajny, ale w ogólnym zarysie został nam przedstawiony. No i te beczki whisky które leżakowały. Zamierzaliśmy jedną beczkę przetoczyć do Kołobrzegu ale ciężko, nie dało rady - ha, ha. Dalej przejazd w okolice Edynburga, zamek Strirling i Glasgow - miasto położone nad rzeką Clyde - to następny punkt wycieczki. Zwiedzaliśmy centrum miasta oraz katedrę Św.Mungo. Po drodze oglądaliśmy piękne krajobrazy. Ale prawdziwy przeżycia miasty nastąpić dopiero następnego dnia. Rejs po malowniczym jeziorze Loch Ness no i ten strach przed potworem. Bardzo chcieliśmy tego potwora zobaczyć, no ale i strach był wielki. Ostatecznie nie spotkaliśmy z tym stworem, no ale wierzymy, że on tam jest. Ta bajeczka o potworze - wymyślona prawdopodobnie na potrzeby turystów - dobrze wpisuje się w piękny, ale przy pochmurnym niebie taki zatrważający obraz jeziora na którym pływaliśmy.

No i następnego dnia stolica Szkocji - Edynburg. Zamek zbudowany na szczycie wygasłego wulkanu, forteca nie do zdobycia. Dalej był przemarsz „Królewską Milą” - 1,6 km. Podziwialiśmy piękno Edynburga idąc tym królewski traktem. Dalej Katedra św.Idziego a następnie Pałac Holyrood - dawna rezydencja królów Szkocji. Tu drobiazg, większość zna dziwną aczkolwiek prawdziwą historię o niedźwiadku który pomagał żołnierzom podczas wojny, przebywał z mimi jadł i pił a nawet zapalał papierosa. Oczywiście był pomocnikiem a więc nosił i podawał żołnierzom amunicję. Ucieszyłam się gdy zobaczyłam jego pomnik wraz z kolegą żołnierzem. Nie wiedziałam, że doczekał się pomnika. Teraz już wiem, podróże kształcą.

Piękne zabytki dostarczyły nam wielu estetycznych przeżyć. Szkocja to kraj dud, kraciastych kiltów, pięknych zapierających dech w piersi widoków, whisky no i kapryśnej pogody. Kraj niegdyś biedny, stąd powiedzenia i dowcipy o szkockim skąpstwie które jest właściwie krzywdzące. Należałoby to
nazwać brakiem rozrzutności i oszczędnością. Pozostało im to do dziś. Podam przykład, robiłyśmy z koleżanką zakupy w sklepie, każda coś kupiła, oczywiście oddzielnie płaciłyśmy, ale ekspedientka obserwując, że jesteśmy razem, zapytała czy może te zakupy włożyć do jednej reklamówki. U nas by to nikomu do głowy nie przyszło. No i czas odwrotu, ale zwiedzania ciąg dalszy. Zajechaliśmy do Oxfordu. Zwiedziliśmy to słynne miasto uniwersyteckie w którym znajduje się najstarszy anglojęzyczny uniwersytet oraz blisko 40 collegeów. Następnie przejazd do Windsoru i zwiedzanie jednej z oficjalnych siedzib monarchów brytyjskich.

Zwiedzaliśmy zamek w którym mieszka, albo raczej bywa słynna królowa, podobno bywa dosyć często. Mieliśmy szczęście, królowej w pałacu nie było a więc mieliśmy okazję zwiedzić komnaty sympatycznej Babci Elci . Dodam, że nieliczne osobiste pokoje królowej nie są udostępnione do zwiedzania, ale i tak zobaczyliśmy wiele. Piękne, piękne i bogate komnaty w których odbywają się spotkania i przyjęcia. Przepiękny wystrój robi wrażenie na przeciętnym śmiertelniku mieszkającym w kołobrzeskim bloku. No i znów Londyn, wielkie miasto Londyńskie City, katedra św.Pawła, siedziba parlamentu, brytyjskie muzeum „British Museum”, no i słynne Big Ben.

I jeszcze rzecz ważna - w drodze do Londynu jechaliśmy kanałem La Manche, w drodze powrotnej - promem. Więc dodatkowe obydwie atrakcje zaliczone. Naszym przewodnikiem był Bartek /przepraszam - nie zapamiętałam nazwiska/ ale dodam, że był przesympatyczny i jednocześnie bardzo profesjonalny. Dzielił się swą naprawdę bogatą wiedzą od gatunków whisky i herbat po wszechstronną znajomość zabytków. Tylko w Edynburgu był dodatkowy przewodnik. Wydawało nam się, że ten wielki Londyn zna jak przysłowiową własną kieszeń. I tak wycieczka minęła w miłej i sympatycznej atmosferze. Bogatsi o wiedzę i z mnóstwem dobrych wrażeń trzeciego sierpnia późnym popołudniem wróciliśmy do Kołobrzegu.

20170727_051952
20170727_084320
20170727_084442
20170727_093241
20170728_100452
20170728_140044
20170728_194553
20170729_100303
20170729_100712
20170729_143522
20170729_165407
20170729_171953
20170730_142142
20170730_152740
20170731_093309
20170731_174641
20170802_115926
imggcsi2DDB71CE7DCE9ECAA1643D1F623548B43746282Fmpid8maxwidth
imggcsi2DDB71CE7DCE9ECAA1643D1F623548B43746282Fmpid9maxwidth
imggcsi2DDB71CE7DCE9ECAA1643D1F623548B43746282Fmpid14maxwidt
imggcsi59CE284713D77A9CA999384CB2F25198425418FEmpid12maxwidt
Londyn
WebDesign Q Tomasz Kolasa © 2012